niedziela, 23 maja 2010

Osobiste zesłanie Ducha Świętego

Kilka lat temu dostałem książkę amerykańskiego psychologa Dana Montgomery Bóg i twoja osobowość. Jest w niej niezwykłe świadectwo osobistego zesłania Ducha Świętego. Książkę tę ponad rok temu komuś pożyczyłem. Wróciła niedawno. Dziś podzieliłem się tym świadectwem w ramach homilii. Dzielę się nim także z wami:

"Wiedziałem o Bożej miłości, ale potrzebowałem konkretnego zapewnienia, które by mi pomogło wzrastać w przyjaźni z Nim. Czasami Bóg zdawał się być tak daleko ode mnie.

Studiowałem Biblię, starając się znaleźć drogowskaz. Wiele tekstów biblijnych mówiło o mądrości, potędze i miłości, których Duch Święty udziela tym, którzy przynależą do Jezusa. Czytałem o tym, jak jest On źródłem mądrości (J 14, 26; 1 Kor 12, 8); źródłem mocy sprawiającej cuda (Łk 24,49; Dz 1, 8; Rz 15,19); kanałem Bożej miłości (Rz 3, 3-5; Ga 5-22) i naszym pocieszycielem w chwilach słabości (Rz 8, 26). Potrzebowałem tego rodzaju towarzystwa.

Teraz miałem wiedzę o Duchu Świętym. Ale chciałem doświadczyć Go bezpośrednio i nawiązać z Nim kontakt. Czułem się niezręcznie i byłem trochę niespokojny, ale zdecydowałem, że nadszedł czas na prośbę do Boga, by mnie przedstawił Duchowi Świętemu.

Pewnego piątkowego wieczoru wśliznąłem się do pokoiku na piętrze kościoła w rodzinnym mieście. Zaufano mi udostępniając klucz, często bowiem chodziłem tam wieczorami na modlitwę. Tego wieczoru przyszedłem szukając spotkania z Duchem Świętym, ale nie wiedziałem dokładnie, jak się do tego zabrać.

Siedziałem w ciemnym pokoju na dziecięcym krześle - była to sala dla dzieci. Pochyliłem głowę i prosiłem: "Panie Jezu, pragnę kochać Cię z całego serca. Ale zbyt często wydaje mi się, że nie wiem, czy jesteś obok; ani nie wiem, co porabiasz. Chciałbym odczuć Twoją przyjaźń tak, bym mógł innym mówić o Tobie. Biblia powiada, że Duch Święty może mi pomóc, że może mnie napełnić miłością i mocą. Oto jestem. I co dalej?"
Przez kilka minut cisza otuliła pokój. Wreszcie uznałem, że nic się nie zdarzy. Wstałem, by wyjść, gdy jakiś dźwięk, przypominający gwałtowny wicher, zagrzmiał w holu i wdarł się do pokoju. Fala elektryzującej mocy weszła we mnie. Napełniła mnie niewiarygodną radością - a potem strachem! Krzyknąłem: "stop!" Wiatr ustał natychmiast.

No więc jestem człowiekiem dwudziestego wieku, wychowanym w kulturze opartej na naukach ścisłych, analitycznym myśleniu i empirycznych dowodach. Dopiero co otrzymałem bakalaureat z nauk przyrodniczych... Nie dowierzałem dźwiękowi i mocy wichru, Duchowi Świętemu. Czytać o czymś takim w księdze Dziejów Apostolskich - to było w porządku, ale doświadczać tego - tu i teraz - to rozsadzało umysł.

Podszedłem do okna, by sprawdzić, czy na zewnątrz wiał wiatr. Okna były szczelnie zamknięte. Była spokojna letnia noc. Łomotanie mego serca przypominało mi, że wiatr, który słyszałem, był rzeczywisty. Zaczerpnąłem głębokiego oddechu, by się uspokoić. Postanowiłem znów się modlić i ufać temu doświadczeniu, bez względu na to, czym ono było.
"W porządku, Boże", powiedziałem. "Jeśli chcesz ponowić wichurę, jestem gotów". Nagle wiatr ponownie zahuczał w holu i w pokoju. Było to przerażające i jednocześnie cudowne. Słodkie uczucia pulsowały w całym moim ciele. Wiatr i moc stały się tak silne, że znów krzyknąłem "stop!" Wszystko się uciszyło.

Uczucie mrowienia rozwijało się wokół serca i klatki piersiowej. Powoli przyjemne uczucia objęły moją szyję i żuchwę. Wargi zaczęły mi drżeć. Zacząłem się jąkać jak małe dziecko. Odkryłem, że zacząłem mówić do Boga, lecz nie był to język angielski. Odbywało się to w innym języku, który odtąd nazywam moim "językiem modlitwy".
Ten dziwny nowy język nie zrodził się w moim umyśle. Zdawał się płynąć z serca, z moich najgłębszych uczuć. Moim wypowiedziom towarzyszyło poczucie intymności, spontanicznego i radosnego porozumiewania się. Prawie godzinę tak się modliłem. Potem Duch Święty odszedł ode mnie. Siedziałem w milczeniu właściwie płonąc.

To było dość jak na jeden wieczór. Powiedziałem: "Dzięki Ci, Jezu, za to, że pokazałeś mi Twego Ducha i Twoją miłość! Przepraszam, że tak się wystraszyłem. Nie wiedziałem, że Ty robisz takie rzeczy! Dzięki za to, że jesteś tak blisko mnie. Pomóż mi być Twoim przyjacielem na całe życie. Pomóż mi kochać Cię i służyć ludziom, aż spotkam Cię twarzą w twarz".

Od tamtego wieczoru aż do dziś ciągle jestem w pełni ludzki ze wszystkimi moimi słabościami, wadami, błędami. Ale wciąż działa kochająca moc, która opatruje moje rany i roznieca we mnie ogień wiary. Duch Święty rozpala mego ducha i przynagla mnie do bliższej relacji z Bogiem Ojcem i Jezusem Synem”. (Dan Montgomery – Bóg i twoja osobowość)

21 komentarzy:

  1. Basiu. Widzę, że poruszają Cię te świadectwa działania Ducha Świętego. To nie jest coś zastrzeżone dla wybranych, ale przeznaczone dla wszystkich, którzy uwierzą w Jezusa: także dla mnie i dla ... Ciebie.
    BtW, robisz niezwykłe zdjęcia! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo poruszają , nie tak dalej jak wczoraj byłam w Gdańsku na czuwaniu i na mszy ... nic z tego jakaś oporna jestem na działanie , wierzę bynajmniej staram się . Dziękuję za słowa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Basiu, rozumiem Cię bardzo dobrze. Ja bardzo chcę zaprzyjaźnić się z Duchem świętym, pragnę GO..., ale czuję jak coś mnie blokuje i powątpiewam... Jednak wydaje mi się, że to nie dla każdego...bynajmniej nie dla mnie. Coś w sercu się tli,ale to taki słabiutki płomyk - oddaję go Panu Jezusowi, aby sie zatroszczył o niego, bo ja chyba tylko przygasić go mogę. Pozdrawiam wszystkich słabych, a tych co są mocni proszę o modlitwę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiara to nie jest wysiłek ani siła. To właśnie słaby tlący się płomyk, który dotyka potężnego "oleju" ... łaski. Wtedy jest ogień.

    Czytam właśnie książkę Joyce Meyer "Gdyby nie Boża łaska". Pisze tam ona:
    "Nic nie wiedziałam o łasce, a tak wiele słyszałam o wierze, że usilne próby otrzymania przez wiarę tego, co Bóg dla mnie miał, prawie mnie wykończyły. Nie wiedziałam jak polegać na Bogu, pokładać w Nim ufność, jak w pełni zaufać mojemu Ojcu w niebie w każdej życiowej sytuacji. Problem leżał w tym, że ufałam swojej wierze zamiast Bogu.
    Gdy zamiast Bogu ufamy swej wierze, usiłujemy robić coś, co przekracza nasze możliwości i do czego brak nam mocy - dlatego kończy się to frustracją. Usiłowałam z wiary otrzymać uzdrowienie, błogosławieństwo finansowe i szczęśliwe życie rodzinne, ale to nie działało, a ja nie rozumiałam dlaczego. Starałam się jeszcze bardziej wierzyć Bogu, co prowadziło tylko do większych rozczarowań, znużenia, niezrozumienia, zniechęcenia, frustracji i niezadowolenia.
    Błędem, który popełniłam, było to, iż chciałam, żeby wszystko działo się z mojej wiary. Musiałam wyjść ponad moją wiarę i zacząć polegać na Bożej łasce. Kiedy to zrobiłam, kiedy zaniechałam moich uczynków, frustracja znikła. W końcu uzmysłowiłam sobie, że byłam sfrustrowana z jednego prostego powodu - frustrowałam Bożą łaskę, która jest Bożą mocą. Gdy frustrujemy Bożą łaskę, sami też musimy czuć się sfrustrowani".

    Zarówno apostołowie w dniu Pięćdziesiątnicy, jak i Dan w swoim spotkaniu z Duchem Świętym, nie czynili żadnego wysiłku. Przygotowali miejsce i oczekiwali. Dan otrzymał Ducha, gdy postanowił zakończyć modlitwę i chciał wyjść. Tak jakby Bóg chciał pokazać: to jest Łaska. Nic nie musisz robić. Przyjmij ją ode Mnie za darmo. Ona nie zależy od ciebie i twoich wysiłków...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem zmęczona myśleniem..., myśleniem o moim życiu, o sobie w tym moim życiu. Może to i frustracja..., bo bardzo chciałabym zmiany, a może jeszcze bardziej przemiany mnie w moim - takim a nie innym życiu, a ona nie przychodzi. Czuję się przedziwnie sama. Naprawdę jestem tym zmęczona. Pozostaje wyszeptane w sercu JEZU UFAM TOBIE. Chcę zostawić to moje chcenie.

    OdpowiedzUsuń
  6. do Anonima
    Otwarte spotkanie modlitewno-ewangelizacyjne "Jezus - uzdrowiciel mojej osoby"
    Gdańsk Matemblewo, polana przy Sanktuarium Matki Bożej Brzemiennej,
    ul. Matemblewska 9

    Sobota 19.06.2010

    Plan spotkania:
    9.00 - Różaniec
    9.30 - Uwielbienie Jezusa śpiewem i rozpoczęcie spotkania
    10.00 - 13.00 Konferencje Ojców Enrico i Antonello
    13.00 - 14.30 Przerwa obiadowa
    14.30 - Uwielbienie Jezusa śpiewem
    15.00 - Koronka do Bożego Miłosierdzia
    15.15 - Konferencja Ojców Enrico i Antonello
    16.30 - Przygotowanie do Eucharystii
    17.00 - Eucharystia z modlitwą o uzdrowienie oraz Adoracja Najświętszego Sakramentu.
    Zakończenie ok. godz. 19.00.

    Może pomaże takie spotkanie :)

    polecam też filmu "Duch" Bohaterami tego filmu są m.in. ks. John Bashobora oraz ojcowie Enrico i Antonello z Brazylii, których gościć będziemy w czerwcu w Trójmieście. Film ten będzie można także obejrzeć w programie drugim telewizji polskiej w środę 26 maja o godz. 11.45.

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest łaska, na to nie da się zasłużyć, zapracować, wymodlić... Bóg daje łaskę każdemu, ale nie każdemu w ten sam sposób. Zamiast prosić o coś, co być może nie jest dla nas, chyba lepiej skupić się na tym, co On nam daje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Słucham teraz piosenki "Wznoszę swe ręce" grupy modlitewnej z Gorzowa. Tam jest taki fajny, mocny dla mnie tekst "przenikaj mnie, niech Twa rzeka zaleje me wnętrze. Chwytam Cię i nie muszę już więcej". NIE MUSZĘ JUŻ WIĘCEJ- TYLKO SIĘ GO CHWYCIĆ... Wiem, że to trudne, sama doświadczam tego dziś szczególnie mocno... Ale Duch wieje... A kto prosi otrzymuje...

    OdpowiedzUsuń
  9. Basiu, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  10. DZIĘKUJE BASI ZA INFORMACJĘ , MUSZĘ TAM BYĆ

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie ma za co , chyba warto szukać i próbować :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. a mi się pomyliła data i miejsce... myślałam że to będzie wawa :P
    tez chciałabym być wtedy w Gdańsku, może bym wtedy z Madzialeną sie zobaczyła wreszcie. Teraz czytałam i po raz kolejny oglądnełam część Ducha, tego filmu. Na stronie snegdansk.pl mozna obejrzeć ponownie ten film w częsciach co ojciec Sławek wspominał.
    Panu zostawiam czas i miejsce bo pragnienie jest we mnie by przyjechać do gdańska, lecz możliwości finanowe nie sa wielkie. A i kurs zawodowy mam w czerwcu.
    Nadzieja jest że w przyszłości Ci ojcowie także odwiedzą Polskę i wtedy bedzie wszystko na miejscu i pod moją ręką,by tam zawitać :) buźka for all

    OdpowiedzUsuń
  14. Do Anonima:

    Chciałabym, byś przeczytała fragment Ewangelii św. Jana- J 16, 12-15 i odniosła go do swojego życia. Wiary nie można sobie wypracować. Świetnie napisał o tym Ojciec Sławek we wcześniejszym komentarzu. "Wiara (...) to właśnie słaby tlący się płomyk, który dotyka potężnego "oleju" ... łaski. Wtedy jest ogień."

    Zrzuć to wszystko na Jezusa- po prostu. Powiedz to, co Cię boli, co upokarza. Powiedz: gdzie jesteś Panie, nie widzę Cię? Po prostu... bądź. Pamiętaj, że nie o uczucia chodzi. Duch już działa przez Ciebie, wiesz? Bo poznanie Boga i miłość są większe od całopaleń i ofiar (Oz 6, 6) Może Go nie poznałaś, ale... jesteś na Niego otwarta. Chcesz Go poznać. Więc... proś o łaskę. Bo "kto prosi, otrzymuje" (Łk 11, 9)

    "Jak mam Cię kochać, kiedy nie rozumiem
    Jak Cie zrozumieć, kiedy nie pojmuję kim jesteś
    Jak Cię usłyszeć, jeśli nic nie mówisz
    Jak Cie mam poznać skoro nawet nie wiem czy jesteś
    Czy jesteś...
    Jak Cię odnaleźć, gdy nie wiem gdzie szukać
    Jak ruszyć w drogę kiedy nie znam drogi
    Do mnie, samego...
    Jak Cię odnaleźć, gdy nie wiem gdzie szukać
    Jak ruszyć w drogę, kiedy nie znam drogi
    Do mnie samego..."

    Tekst z filmu "Kto nigdy nie żył", śpiewany przez Roberta Janowskiego. Polecam ten film! I tę piosenkę.

    A jeszcze bardziej polecam... modlitwę. Taką z głębi serca, bez zakłamań, szczerą. Może będzie trudno, może nie będzie się wierzyć w to, co się mówi. Ale... Hiob też miał poczucie zwątpienia, Jezus też chciał, by ominął Go kielich goryczy- oni po prostu trwali przy Bogu. A co musiał czuć Abraham, gdy Bóg powiedział, że ma "złożyć syna na jednym z pagórków"? Tego nie wiemy... Możemy się jedynie domyślać.

    A nade wszystko Bóg pragnie, byśmy... spełniali dobre uczynki. A wiara przyjdzie... Bo Bóg nie ukazuje się tylko w rzeczach wielkich, jest... w okruchu Chleba, w podmuchu wiatru, w cieniu rzucanym przez drzewo, w uśmiechu dziecka i pani, której ustąpimy miejsca w autobusie. Jest... w dobroci, ale też, kiedy nie dowierzamy, kłócimy się. Bo On jest Ojcem, który kocha, który nie zostawia. On jest Tatą. I chce, byśmy Mu zaufali.

    On sam będzie działał, ale... dajmy Mu tę możliwość.

    Zaufajmy, a wiara... przyjdzie. Wpuśćmy Go do swojego serca. Chyba nie ma człowieka, który miałby jakieś opory, który nie przeżywałby poczucia strapienia duchowego...

    Ale to nie oznacza, że Boga nie ma! Po prostu my nie patrzymy w dobrym kierunku...

    Ale się rozpisałam... ;-) Kto to przeczyta, jest strasznie wytrwały :-)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. no to hyba jestem wytrwała ..
    dostanę buźkę za wytrwałosc w czytaniu twojego postu?

    OdpowiedzUsuń
  16. Agato,dziękuję! Zwłaszcza za Jana 16, 12-15...

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie ma za co:)

    Powiem Wam, że Bóg działa. Przed godziną wróciłam z całonocnego ogniska. Właściwie skończyło się ok. 4 nad ranem. Poszłam spać. Przenocował mnie mój przyjaciel, w pokoju były jeszcze dwie dziewczyny.

    O 8 rano wszyscy pojechali do Pelplina, chcąc uczestniczyć w święceniach kapłańskich naszych przyjaciół. Zostałam sama z nowo poznaną koleżanką.

    I wiecie co? Okazało się, że z M. łączy mnie bardzo wiele- obie słuchamy podobnej muzyki, obie- w ubiegłym roku doświadczyliśmy wielkiej miłości Boga: ja na rekolekcjach ignacjańskich, Ona na Przystanku Jezus.

    I mimo iż praktycznie się nie znamy, opowiadałyśmy sobie historie swojego życia. Jest dopiero drugą osobą, która wie o tym, co przeżywam. A najśmieszniejsze jest to, że... ma 32 lata. :) Wygląda na 17 :)

    Dużo rzeczy dziś zrozumiałam. Przede wszystkim nie można polegać tylko na sobie, bo można zajść w dół zagłady. Bo Bóg często jawi się... przypadkiem. Ktoś kiedyś powiedział, że Przypadek to drugie Imię Ducha Świętego... Może :-)

    Isso- całować się lubię. :-) Ale przytulać jeszcze bardziej:) więc przytulę Cię.. wirtualnie:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam serdecznie :D
    Odniosłem wrażenie, że są tu osoby, które chcą czegoś więcej. Jakiś czas temu miałem chyba podobne odczucia. Wtedy Pan zachęcił mnie do Seminarium Odnowy Życia w Duchu Świętym. Polega to na tym, że przez 10 tygodni codziennie należy przeczytać fragment z odpowiedniej książki i osobiście porozmawiać z Bogiem.
    Więcej informacji: http://www.jezuici.pl/oodnow/cms/index.php?page=seminarium

    Ja jestem właśnie w ostatnim tygodniu i powiem tylko, że warto. Z początku podjęcie takiego trudu wydawało się niemożliwe(czas, pieniądze, itp.), ale tylko Bóg jest Panem czasu i wszelkich dóbr materialnych, więc nie ma się czym przejmować, tylko zaufać naszemu tatusiowi. Owoce są piękne! :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Podczas czytania tego wpisu to i mi udzieliły się emocje z tym związane. Wydaje mi się, że powinienem przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  20. Niech bedzie Pochwalony Jezus Chrystus i Przenajswietsze Serce Maryi Matki Bozej.
    Kochani,moja historia zaczela sie dawno,od kad pamietam bylam wychowywana w wierze katolickiej.Dziecinstwo mialam bardzo ciezkie,ale zawsze prosilam Boga o sen dla pijanego Ojca...niech Bog ma jego dusze w swojej opiece.Nie raz Boza Opatrznosc zatrzymala jego rece przed ... trodno mi pisac,ale podziele sie tym z wami...gdy mnie dusil lub probowal krzywdzic moje rodzenstwo czy mame swoja jak i moja mamusie.Gdy mama mowila na Boga opamietaj sie! Dzialalo.Takze Aniol Stroz dany od Boga nie raz mnie uchronil przed krzywdami.
    Gdy mama odeszla od niego razem z nami,pewnej nocy latem przy otwartym oknie,lezalam na lozku.
    Czolam ze cos sie pojawilo w pokoju,na mojej klatce piersiowej poczulam cos,czego nie umiem wytlupaczyc,balam sie ale czulam spokoj zarazem.Nie otworzylam oczu.Minelo.
    Szkola srednia,imprezy,koledzy kolezanki,pierwsze prace odsunely mnie bardzo od Boga,wiedzac ze jest,ale nie czujac go.
    Moj powrot do Niego nastapil jakies ponad rok temu,gdy trafilam do szpitala po ciezkiej operacjii z zakarzeniem ciala.Wtedy ze wstydem poprosilam o sile i zdrowie.Ku zdziwieniu lekarzy bardzo szybko wyszlam z tego.Gdy lezalam powiedzialam pielegniarkom(bo plakaly co za swieta bez sniegu beda) ze zobaczycie w dzien wyjscia mojego spadnie snieg i bedzie lezal cala zime a ja bede miala piekne swieta.Tak sie stalo.Od tamtej pory modle sie codziennie ,a na pewno dziekuje za dar zycia.
    Po jakims pol roku dowiedzielismy sie o chorobie mezczyzny tesciowej (rak zlosliwy),a po nim 2 tygodnie,ze tesciowa moja droga takze zdiagnozowana (rak).Bardzo ja kocham (zycze wam takiej tesciowej).Przejelam sie bardzo,zaczelam sie modlic o nia i modle nadal (choc czuje sie bardzo dobrze).Byl ciezkim okresem dla mnie ten czas.Pewnej nocy ucieklam mezowi z lozka bo chrapal i nie moglam zasnac,poszlam do pokoju goscinnego,polozylam sie.Nagle jakas energia,duch jakby sie we mnie polozyl,zdretwialam cala,bylo mi zimno (nie wiem)nie czulam ciala,bylam spokojna zarazem i przestraszona,w pelni swiadoma z twarza pod koldra modlilam sie bardzo,bardzo.czulam tylko czyjas obecnosc za drzwiami,nie wiem czyja,moze ta zlom sile ktorej nie pozwolono wejsc.Tak mysle bo we mnie straszny strach spowodowala.Gdy to minelo ucieklam do meza,przytulilam sie i usnelam po mimo chrapania.Od tamtej pory coraz bardziej zaczelam zauwazac Boza obecnosc.Gdy staly sie niesamowite rzeczy (moje cuda) w pozniejszym czasie,gdy dowiedzialam sie o Ojcu Pio,Sw.faustynie,Sw.Ricie,Sw.Andrzeju Bobola,Sw.Franciszku.Zaczelam sie szczerzej modlic,widziec Boga i Opatrznosc Boska wokolo mnie.Serce sie rospala,dusza takze lecz jeszcze nie na tyle mocno a zeby poczoc ta milosc w pelni.Nawracam sie ponownie,dojrzalej i szczerzej dla Jezusa Chrystusa,Boga,Ducha Swietego oraz Serca Maryi Matki Bozej.
    Bog z wami i z Duchem Bozym

    Ps.Bardzo czuje,ze mam cos waznego do zrobienia...Jak powiedzial Jezus ,,Za prawde powiadam wam:proscie,a otrzymacie,szukajcie a znajdziecie,pukajcie a bedzie wam otworzone."

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

web stats stat24 wizyt na stronie od 15.01.2010