sobota, 30 maja 2009

Duch Pański nade mną (Łk 4,18)

W ostatnią środę, na naszej cotygodniowej modlitwie uwielbienia, zaplanowaliśmy modlitwę wstawienniczą o uzdrowienie wewnętrzne. Dzień wcześniej na diakonii rozeznającej o. Piotr, który miał następnego dnia mówić konferencję na ten temat, krótko przedstawił nam, jak ona będzie wyglądała. Mówił mniej więcej tak: "powiem o tym jak Jezus uzdrawiał. Podam kilka przykładów z Ewangelii, gdzie widzimy Jezusa, który uzdrawia..."

Gdy w środę nadszedł czas konferencji, o. Piotr zaproponował, abyśmy otworzyli Pismo Święte na fragmencie z Łk, 4,16-21. Gdy czytał ten fragment wiedziałem, że to jest Słowo, którym Pan chciał nas dotykać: "Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana."
W oparciu o to Słowo wygłosił pełną mocy konferencję, w której nie było nic z tego, co dzień wcześniej zapowiedział. A z mojej twarzy nie schodził ani na moment delikatny uśmiech. Potem modliliśmy się nawzajem za siebie, mając wielkie przekonanie, że Słowo Pana spełnia się dziś pośród nas.

Wcześniej tego środowego ranka podczas osobistej modlitwy otworzyłem moją Biblię po angielsku i mój wzrok padł na słowa... "The Spirit of the Lord is upon me, because he has chosen me to bring good news to the poor... " (Lk 4.18)

poniedziałek, 25 maja 2009

Jeden płomień

W sobotę pojechałem do sanktuarium w Matemblewie (dzielnica Gdańska). Odbywał się tam festiwal "Młodzi i miłość". Miałem zamiar rozdawać młodzieży zaproszenia na rekolekcje Szkoły Kontaktu z Bogiem. Ostatecznie rozdałem może kilkanaście ulotek. Za to do mojego "stanowiska" podeszło pewne małżeństwo. Zaczęliśmy rozmawiać o rekolekcjach ignacjańskich i tak doszliśmy w rozmowie, że oboje są we wspólnocie "Czas dla rodzin". Liderem tej wspólnoty jest człowiek, który kiedyś prowadził grupę modlitewną, w której przeżyłem seminarium Odnowy w Duchu Świętym. Podeszła do nas w pewnym momencie 17-letnia dziewczyna, która jest córką tego człowieka. Gdy przeżywaliśmy 18 lat temu wylanie Ducha Świętego ona miała kilka miesięcy i była jeszcze pod sercem matki...
W tej samej wspólnocie jest też małżeństwo moich bliskich przyjaciół. Poznaliśmy się jeszcze we wspólnocie oazowej, do której trafiłem w szkole średniej.
Przyszli oni na mszę, która miała się rozpocząć po południu. Rozmawialiśmy o przeżywaniu na nowo mocy Ducha Świętego w naszym życiu. W pewnym momencie między małżonkami pojawiła się różnica zdań, co do zaangażowania w pewne inicjatywy. Poprosiłem, abyśmy na koniec się pomodlili razem. Gdy modliliśmy się pojawił mi się obraz, który jest symbolem "spotkań małżeńskich" - dwie obrączki, z których wypływają dwa płomienie. Tyle, że w "moim" obrazie płomnień był prawdziwy i był jeden. Powiedziałem o tym po modlitwie.
Okazało sie, że dzień wcześniej wieczorem poszukiwali właśnie tego znaku w Internecie, bo był im do czegoś potrzebny...
Ogień, który płonął był jeden. Jak mi napisali wczoraj, następnego dnia tylko we dwoje, bez dzieci poszli razem do kina, a potem na spacer, jak zakochani wybierają się na randkę i nadrobili zaległości w dialogu małżeńskim...

wtorek, 19 maja 2009

Pierwsza Komunia

Dzisiaj rano przeczytałem w "Newsweeku" felieton Szymona Hołowni "Ostatni taki dzień w życiu", w którym autor z charakterystycznym sobie sarkazmem prorokuje, że w niedługim czasie to nie bierzmowanie a Pierwsza Komunia Święta stanie się "uroczystym pożegnaniem z Kościołem". I choć zgadzam się z krytyką pewnych zjawisk związanych z przygotowaniem i przeżywaniem dziś Pierwszej Komunii oraz propozycjami, jak można by lepiej wykorzystać tę okazję, aby dzieci i ich rodziny pogłębiły swoje doświadczenie Boga, to artykuł ten pozostawił dość negatywny ślad w moim sercu - poczucie, że przecież i tak niewiele się zmieni...
Wieczorem byłem na spotkaniu jednej ze wspólnot Wspólnoty Życia Chrześcijańskiego (WŻCh). Każda z osób dzieliła się działaniem Boga w ostatnim czasie w ich życiu. Jedna z osób opowiedziała, jak była zachwycona niedawnym udziałem w I Komunii w jednej z parafii. Widziała jak dzieci cudownie przeżywały nie tylko moment komunii, ale i następujące potem uwielbienie oraz ... tańce, którymi wyrażały radość z przyjęcia Jezusa. Było to tak mocne, że niektóre osoby były poruszone do łez tym doświadczeniem. Potem w domu na koniec dnia 9-letnia dziewczynka, która po raz pierwszy była u Komunii popłakała się, bo to był koniec tak pięknego dnia...
Uroczystośc miała miejsce w kościele pw. ... Ducha Świętego.
Późniejszym wieczorem rozmawiałem jeszcze z dwoma maturzystkami pochodzącymi z drugiego krańca Polski, którym opowiedziałem o tej historii. Jedna z nich miała swoją I Komunię w kościele pw. ... Ducha Świętego.

czwartek, 7 maja 2009

Otwórz twe usta

Co tydzień od dwóch lat spotykamy się na modlitwie uwielbienia. Najpierw były to spotkania w ramach duszpasterstwa akademickiego, a od września ub. roku, po rekolekcjach przeprowadzonych przez Mocnych w Duchu, już w gronie poszerzonym o wszystkich, którzy chcą uwielbiać Pana. Dzięki seminarium nowego życia w Duchu Świętym Pan udziela naszej modlitewnej wspólnocie różnych charyzmatów. Wierzymy, że Pan na każdym spotkaniu przemawia do nas przez słowo, które pojawia się dzięki charyzmatowi proroctwa. Na ogół są to słowa proste, które jednak bardzo do nas przemawiają i umacniają nas. Tydzień temu w czasie naszego spotkania przyszły mi na myśl słowa: "Dlaczego boisz się zaufać? Otwórz swoje usta!" i wypowiedziałem je głośno. Przyznam, że sam się "zdziwiłem", że nie chodzi tu o otwarcie serca, ale o usta. Pomyślałem, że może chodzi o otwarcie się kogoś na charyzmat modlitwy językami. Jednak już po wypowiedzeniu tych słów, pojawiła się wątpliwość. W czasie modlitwy widziałem bowiem dwie osoby, które w ogóle nie otwierały ust. Zacząłem zastanawiać się, czy czasem nie zasugerowałem się tymi osobami i to, co powiedziałem, tak naprawdę było tylko moją zachętą... Po spotkaniu "przypadkowo" zacząłem rozmawiać z jakąś osobą i zapytałem ją o to spotkanie. A ona na to: wiedziałam, że Ojciec mnie zapyta? Zdziwiony zapytałem: Dlaczego? I wtedy dziewczyna wyjaśniła mi, że bała się modlić, ale w pewnym momencie usłyszała moją zachętę do otwarcia ust i wtedy zaczęła wypowiadać modlitwę w językach. I nie była to żadna z tych dwóch osób, które widziałem, że nie otwierają ust...
Dzisiaj kolejna osoba w czasie rozmowy powiedziała mi, że te słowa zachęty tydzień temu otworzyły ją na modlitwie i pozwoliły pokonać opory i lęk. To też żadna z tych dwóch osób, na które patrzyłem...
Jeśli Pan mówi w sercu, to słowo to dotknie tego, do kogo On chce je skierować.
web stats stat24 wizyt na stronie od 15.01.2010