Tydzień temu dostałem od znajomej siostry zakonnej niezwykłe świadectwo. Za jej zgodą umieszczam je teraz, gdyż nadszedł już czas.
"Otóż wczoraj poszłam do kaplicy aby pobyć z Panem Jezusem. Był to czas adoracji Najświętszego Sakramentu. Wszystko było tak normalnie... cisza, zapach który bardzo lubię w naszej kaplicy, kilka sióstr, bo to pora obiadowa. Modliłam się w ciszy i po jakiejś chwili usłyszałam dość mocny szept głosu mężczyzny. Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam po przeciwnej stronie starszego pana i starszą panią. On przytulony do niej ona do niego. Siedzieli przytuleni głowami do siebie, a z jego ust płynęły słowa uwielbienia, dziękczynienia, prośby. Starałam się nie wsłuchiwać w słowa ich intymnej modlitwy, ale nie dało się nie słyszeć choćby fragmentów tej modlitwy serca... Postawa tych dwojga ludzi, obrazek, który tworzyli wzruszył mnie do łez i zaczęłam w sercu modlić się razem z nimi. To było cudowne uczucie.
Kiedy on przestał się modlić, zaczęła ona. A ja nie mogłam się nadziwić świadectwu ich pięknej, pełnej prostoty modlitwy. To bardzo poruszyło moje serce i poczułam, że bardzo chciałabym im podziękować za to, co mi dali... Kiedy po dłuższym czasie zaczęli wychodzić z kaplicy wyszłam im na spotkanie i...tak po prostu z serca im podziękowałam. Okazało się, że ona ma ... 90 lat a on 91. On ma trudności z chodzeniem dlatego pomagał sobie balkonikiem. I opowiedzieli mi, że Pan Jezus spotkał ich ze sobą dopiero 5 lat temu i połączył ich "piękną więzią duchową- modlimy się razem siostro i jestem takim szczęśliwym człowiekiem" - to słowa tego pana.
Słowa to nic w porównaniu tego, co zobaczyłam w oczach tego człowieka, kiedy spojrzał na mnie. To coś więcej niż szczęście. Ja tam zobaczyłam niebo. Tak pięknego, pogodnego spojrzenia jeszcze nigdy nie widziałam. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i rozstaliśmy się. A ja nie mogę zapomnieć tych oczu..., tego obrazu wtulonych w siebie staruszków..., tych szeptanych modlitw...
Pan Jezus przychodzi na różne sposoby... Chce być tu z nami. Jestem tak bardzo wdzięczna, że dał mi to spotkanie...
Połóż mię jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu, bo jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol, żar jej to żar ognia, płomień Pański. Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki. Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu, pogardzą nim tylko. (Pieśń nad pieśniami 8,6-7)
Ten witraż mówi mi o ... Duchu Świętym. Jest On jak Ogień i jak Strumienie wody żywej. Tylko Duch Święty może łączyć jako miłość ... ogień i wodę. Autorką tego witraża jest Kasia, której blog polecam: http://dsdm.bloog.pl
Dołączam też wiersz z bloga Kasi o potędze wiary:
potęga wiary wypowiedzenia w swoim umyśle
dążenie do celu nie jest głuchym słowem losu
myśl płynna ożywia rzeczywistość
wybiega promieniem poza odległość czasu
wszystko czego pragniesz i chcesz będzie