sobota, 25 kwietnia 2009

Duch wieje, gdzie chce

Zaczynam prowadzić tego bloga, przynaglony, wierzę, przez Ducha Świętego, którego mocno doświadczam w moim życiu i któremu ostatnio coraz bardziej pozwalam się prowadzić. Dziś przekonałem się po raz kolejny, że "tym, którzy Go miłują wszystko współdziała dla ich dobra". Więcej - wszystko jest łaską. Nawet coś, czego nie lubimy albo po czym niewiele się spodziewamy.

Jestem obecnie w pięknie położonej miejscowości nad ... Adriatykiem w Opatiji w Chorwacji. Odbywa się tutaj spotkanie promotorów powołań z naszej nowo utworzonej Asystencji jezuitów. W grudniu o. Generał połączył w jedną dwie Asystencje: Europy Centralnej, która obejmowała kraje niemieckojęzyczne, nadbałtyckie i Węgry oraz Europy Wschodniej, która obejmowała pozostałe kraje dawnego bloku komunistycznego. Po kilku tego typu spotkaniach, w których brałem już udział, i tym razem nie oczekiwałem zbyt wielu interesujących treści (małej wiary!) ;). I ... nie pomyliłem się. Zachwycony jestem natomiast samą Chorwacją i ... delikatnym działaniem Ducha.

Duch Święty pokazał mi dziś, że to On chciał, abym tu był.

Zaczęło się po obiedzie od Internetu. Przestał działać w pokoju. Więc, akceptując tę niedogodność poszedłem do "komputerowni", gdzie złapałem sygnał sieci. I w tym momencie przyszedł chłopak, który, choć nie jest jezuitą, uczestniczy w tym spotkaniu. Przyjechał z Macedonii, gdzie jako wolontariusz pracuje z jezuitami w JRS (Jesuit Refugee Service). Rozeznaje swoje powołanie. Mieszkał wcześniej jakiś czas w domu Opus Dei. Teraz przygląda się Towarzystwu Jezusowemu. Nie pamiętam już dlaczego zeszliśmy na temat odnowy charyzmatycznej. Powiedziałem mu, że jest wielu jezuitów zaangażowanych w odnowę w Duchu Świętym. Był zdziwiony. Nigdy nie kojarzył jezuitów z charyzmatami. Ma za to żywe w pamięci spotkania charyzmatyczne, w których uczestniczył jako dziecko, gdyż jego dziadkowie należeli do wspólnoty Emmanuel. Powiedział mi, że odkrywa w sobie dwa pragnienia: do kapaństwa i do małżeństwa. Wtedy powiedziałem mu coś, co go bardzo poruszyło. Najpierw słowa z Ewangelii, które miały przemienić św. Franciszka Ksawerego: "Cóż za korzyść ma człowiek, choćby cały świat zyskał, a stracił swoją duszę." Potem natomiast, że może wybrać każdą z tych dróg, ale tylko jedną. Wybranie jednej, oznacza obumarcie drugiej. Ale w istocie nie jest to śmierć, lecz życie. Bo wybiera jedną z dróg ze względu na większą miłość. Chodzi o uczynienie większego daru ze swego życia. Tak jak Jezus. Był poruszony. Patrzył przed siebie błyszczącymi oczami, jakby usłyszał najwspanialszą rzecz na świecie. Dodałem na koniec: Bóg Tobie ufa.
I tak zdałem sobie sprawę, że miałem być tu w Chorwacji i Internet w moim pokoju miał paść na kilka minut (w istocie potem już działał), abym mógł tego młodego człowieka spotkać w komputerowni i chwilę z nim porozmawiać.
Ale to nie wszystko.

Po południu pojechaliśmy zwiedzać Rijekę. Zaczęliśmy od sanktuarium maryjnego prowadzonego przez ... franciszkanów. Tutaj przed wejściem do klasztoru i kościoła po raz kolejny nie dawała mi spokoju bardzo blada twarz jednego z promotorów powołań. Zastanawiałem się, dlaczego jest aż tak blady... Gdy staliśmy przed cudownym obrazem, ów jezuita był tuż przede mną. Zacząłem modlić się w Duchu za niego. Gdy wyszliśmy z kościoła on mówi do mnie: Słyszałem, że jesteś z Odnowy charyzmatycznej! Zdziwiony zapytałem, skąd wie. Odpowiedział, że powiedzieli mu o tym inni polscy jezuici podczas obiadu. I kontynuował: zamówiłem pismo charyzmatyczne z Polski: Szum z nieba, ale mi jeszcze nie przysłali. Byłem zdumiony, bo do Chorwacji przywiozłem ze sobą jeden numer... Szumu z nieba. W istocie miałem go w drodze na to spotkanie dać mojej dobrej znajomej, z którą umówiliśmy się w Krakowie, ale nie przyjechała, bo przed przyjazdem została okradziona, jak się wydawało. Ostatecznie po dwóch dniach pieniądze się odnalazły, ale do spotkania nie doszło. Miałem więc ze sobą tutaj ostatni numer tego pisma, w którym jest m.in. świadectwo działania Ducha Świętego w moim życiu. Postanowiłem więc go podarować owemu jezuicie.
Po powrocie z wycieczki w czasie mszy świętej byłem wdzięczny Duchowi, że pokazał mi, iż może działać we wszystkim i przez wszystko, że wieje, gdzie chce i potrzebuję tylko to przyjąć i dać się Mu prowadzić. Przyszła więc mi myśl, aby prowadzić bloga, w którym będę dzielił się Jego działaniem, Jego powiewami.

Wieczorem dałem temu jezuicie Szum z nieba. On zaś pokazał mi mail, w którym zamawiał w wydawnictwie to pismo i odpowiedź, która wskazywała, że przyślą mu je. Powiedziałem mu, że zajmę się tym i postaram się wyjaśnić, dlaczego jeszcze nie dostał prenumeraty. I na koniec otworzył stronę internetową swojej prowincji i pokazał mi ... blog, który prowadzi: Odnowa w Duchu Świętym. :)

Stąd też nie odkładając tego na później wystartowałem z blogiem. Przyjdź, Duchu Święty!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

web stats stat24 wizyt na stronie od 15.01.2010