wtorek, 28 kwietnia 2009

Łaska

Wczoraj w czasie 12-godzinnej podróży z Opatiji do Krakowa przeczytałem opowiadanie Karen Blixen "Uczta Babette". Wiele razy widziałem już film oparty na tym opowiadaniu i za każdym razem odkrywałem w nim niezwykłą głębie. W końcu sięgnąłem do książki. Jest to historia Marciny i Filipy, dwóch córek pastora, który założył własną wspólnotę religijną o bardzo surowym sposobie życia. Dzieje się ona w II poł. XIX wieku w małej miejscowości w Norwegii (w filmie jest to Jutlandia). Gdy córki były młode w tej małej miejscowości pojawił się najpierw porucznik Loewenhielm, który przebywał na urlopie. Zakochał się on w starszej córce, ale ostatecznie nie jest w stanie dla tej miłości poświęcić swojego życia. Wyjeżdża i robi wielką karierę w wojsku i na dworze królewskim, zostając generałem. Przybywa tutaj również śpiewak operowy z Paryża, który jest zachwycony niezwykłym głosem Filipy. Daje jej lekcje śpiewu, marzy, że dziewczyna podbije kiedyś swoim głosem Paryż, ale Filipa przestraszona nie chce więcej go widzieć. Rozczarowany i bardzo zawiedziony wielbiciel Filipy wyjeżdża. Po kilkunastu latach do domu córek pastora, który już nie żył, przybywa pewna Francuzka - Babette. W czasie Komuny Paryskiej straciła ona męża i syna. To ów śpiewak wysłał ją do Norwegii. Staje się ona służącą kobiet, zarazem rodząc wiele wdzięczności w życiu mieszkańców tej małej miejscowości. Nie będę opowiadał całej historii. Jest naprawdę niezwykła.

Wczoraj uderzyło mnie w książce coś, na co dotąd w filmie nie zwracałem większej uwagi i co zresztą nie było zbyt wyeksponowane, a mianowicie: mowa generała Loewenhielma w czasie kolacji. Po trzydziestu latach pojawia się on ponownie w domu córek pastora. Przez wszystkie te lata coś w sercu nie pozwalało mu zapomnieć jego decyzji o postawieniu kariery ponad miłość. Teraz chciał się przekonać czy dokonał dobrego wyboru. W czasie kolacji wyznaje:

"Drżymy przed dokonaniem w naszym życiu wyboru, a dokonawszy go, drżymy znowu z lęku, że wybraliśmy źle. Lecz nadchodzi chwila, gdy otwierają się nasze oczy i widzimy, przekonujemy się, że łaska jest nieskończona. Łaska, drodzy przyjaciele, nie żąda od nas niczego, tylko byśmy oczekiwali jej z ufnością i przyjmowali ją z wdzięcznością. Łaska, bracia, nie stawia żadnych warunków i nikogo z nas nie wyróźnia. Łaska bierze nas wszystkich na swe łono i obwieszcza powszechne przebaczenie. Spójrzcie! To, co wybraliśmy, jest nam dane, i to, czego nie przyjęliśmy, jest nam też zarazem udzielone. Tak! To, co odrzuciliśmy, jest wylane na nas w obfitości. Bo miłosierdzie i prawda spotkały się ze sobą, a sprawiedliwość i szczęśliwość pocałowały się wzajem".

Wszystko co wybrałem i ... czego nie wybrałem, jest łaską.

Łaska obwieszcza powszechne przebaczenie...

PS. Dziś w jutrzni: Łaska i wierność spotkają się ze sobą, ucałują się sprawiedliwość i pokój. Ps 85,11

5 komentarzy:

  1. "Łaska obwieszcza powszechne przebaczenie..."
    I chyba nie tylko powszechne.Ale każde. Człowiek często się boi,a później dochodzi di wniosku,że nie warto."Łaską jesteśmy zbawieni,z łaski możemytu stać,Łaską usprawiedliwieni...."

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Łasce żyjemy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Łaska nie odgradza człowieka od świata i ludzi, ale przeciwnie, jeszcze ściślej z nimi zespala"...Dziękuję Bogu za łaskę przebaczania!

    OdpowiedzUsuń
  5. po raz kolejny czytam ten post i po raz kolejny uderza mnie mowa gernerała Loewenhielma...dziękuje Ojcze!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

web stats stat24 wizyt na stronie od 15.01.2010