wtorek, 27 września 2011

Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?

Czytelników mojego bloga proszę o wybaczenie, że przez ostatnie miesiące nie umieszczałem żadnych postów. Duch wieje nieustannie, choć może obecnie mniej zwracam uwagę na Jego powiewy i niestety nie notuję ich na blogu...
Z wakacyjnych historii w pamięci utkwiła mi mocno jedna przejażdżka taksówką, którą opiszę w najbliższym czasie. To zresztą nie pierwsza niezwykła historia jaka przydarzyła mi się jadąc taksówką...

Chciałbym się teraz podzielić się refleksją, którą wyraziłem dziś rano w homilii. Ktoś po mszy podziękował mi za to kazanie, więc pomyślałem, że warto podzielić się tymi myślami na gorąco na blogu...

Oto dzisiejsza Ewangelia: "Gdy dopełnił się czas Jego wzięcia, postanowił udać się do Jerozolimy i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i przyszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by Mu przygotować pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jerozolimy. Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich? Lecz On odwróciwszy się zabronił im. I udali się do innego miasteczka". (Łk 9,51-56)
Chwilę wcześniej przed tym fragmentem Jezus upomniał Jana, który zabraniał komuś wyrzucać złe duchy, bo ten nie należał do grona uczniów: "Nie zabraniajcie; kto bowiem nie jest przeciwko wam, ten jest z wami" (Łk 9,50). Wygląda na to, że Jakub i Jan albo w ogóle nie zrozumieli, o co chodzi Jezusowi, albo wręcz opacznie  zinterpretowali te słowa: "Kto nie jest z wami, ten jest przeciwko wam"... Tak bowiem wygląda ich reakcja na to, że Samarytanie nie chcą przyjąć Jezusa: "Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?
Zacznijmy od tego, że niechęć Samarytan do tej grupy pielgrzymów żydowskich ma swoje podstawy we wzajemnych zresztą uprzedzeniach, jakie istniały między Żydami i Samarytanami. Widać to w dialogu Jezusa z Samarytanką (J 4), która jest zdziwiona, że Jezus jako Żyd prosi ją - Samarytankę o wodę. Potem mówi ona o różnicach religijnych: "Nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga". Samarytanie nie chcą zapewne przyjąć Jezusa, bo ten jest Żydem i zmierza do Jerozolimy, której oni nie uznają jako miejsca kultu. A Jezus tłumaczy Samarytance, że nadchodzi godzina, kiedy to ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będzie się oddawać czci Bogu: " Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec" (J 4,23). Tak jakby Jezus chciał pokazać, że te różnice w oddawaniu kultu już nic nie znaczą. W innym momencie (Łk 10, 25-37) Jezus tłumaczy pewnemu uczonemu w Prawie, który bardzo dobrze zna przykazania, że jego bliźnim jest ... Samarytanin. Tutaj Jezus próbuje przełamać tkwiące u tego bardzo religijnego Żyda uprzedzenia religijno-narodowościowe...
Mając to w tle widzimy, że uczniowie Jezusa także pozostają mocno w tych schematach. Poza tym, widząc moc, jaka im towarzyszy, gdy głoszą Dobrą Nowinę, chcą ją wykorzystać nie w kluczu służby, ale władzy i siły. A przecież Dobrą Nowinę można tylko przyjąć w wolności... Nie można zmusić, narzucić komuś wiary w Ewangelię... Dlatego Jezus odchodzi tam, gdzie ktoś będzie chciał Go przyjąć.
To wydarzenie, niby tak odległe, ale w innej formie ujawnia się chyba także dzisiaj. Czy czasem jako wierzący nie pozostajemy w "logice" Jana i Jakuba i nie traktujemy tych, którzy mają inne poglądy, z pozycji uczniów rzucających gromy, z pozycji władzy i siły?

"Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą". (Mt 20,25-26)

"Po tym wszyscy poznają, że jesteście moimi uczniami, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali". (J 13,35)

3 komentarze:

  1. Odważne słowa prosze księdza ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. On stale działa...może teraz ojciec ma inny czas w swoim życiu, On stale działa.
    Oddalam się tak sobie widzę co jakiś czas, a mimo wszystko na Imię Jezusa coś drga we mnie, mimo odległości od Niego samego.

    OdpowiedzUsuń
  3. i zadrgało.. pomogła modlitwa i rozmowa z Maćkiem, ach te zmiany.. tq też się zmienia się nie wyrabiam za tym..:/

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

web stats stat24 wizyt na stronie od 15.01.2010